Przejdź do głównej zawartości

Moja pierwsza książka po angielsku

Swoją przygodę z czytaniem po angielsku chciałam zacząć bardziej ambitnie. Jednak ilość "mądrych słówek", wymyślnych przenośni i innych środków językowych powodowała, że po pierwszych dwóch stronach stwierdzałam, że częstotliwość korzystania ze słownika, a także (nie)umiejętność zrozumienia całości, mimo znajomości poszczególnych wyrazów, zabija całą przyjemność czytania.
Marzyło mi się, by czytanie, choć trochę przypominało to w języku polskim. Bym nie musiała co chwilę tłumaczyć i w zasadzie skupiać się głównie na tym. Z tego względu NIE POLECAM na początek ambitnych książek. Ich autorzy używają zbyt dużo różnych środków artystycznych, które dla raczkujących anglistów mogą być niestrawialne.
Już byłam bliska poddania się i stwierdzenia: "nie, Mycha, jesteś zbyt słaba w angielskim, by czytać książki, weź poucz się może trochę słówek, albo coś, bo na razie to strata czasu i żadna przyjemność", gdy trafiłam na książkę z serii harlequino-podobnych. Tak wiem, dla mężczyzn wciąż będzie to coś niestrawialnego ;), ale może są jakieś harlequino-podobne o żołnierzach lub samochodach :D. Dla kobiet jednak zdecydowanie polecam taką literaturę na początek.
Książka z serii "Love & Chocolate" "Corporate Husband" autorstwa Beverly Farr.  W Amazonie dostępna za 0$ -> kliknij tutaj. Główna bohaterka Louisa, chcąc ratować rodzinną firmę przed upadkiem, bierze ślub z jednym z pracowników.
Cała akcja jest dość przewidywalna i nieszczególnie ambitna, za to często spotykam się w niej ze zwrotami i słówkami, które właśnie gdzieś tam danego dnia przerabiałam. Nie muszę zbyt często korzystać ze słownika. Plusem jest również to, że niektóre słowa dość często się powtarzają, co wpływa na ich dość szybkie wzrokowe zapamiętywanie. No i jak dla mnie mało ambitna lektura ma również pewien plus - mózg odpoczywa, nie musi zbytnio skupiać się na zawiłościach fabuły :).
Z moim bardzo średnio-zaawansowanym angielskim po 4 dniach (myślę, że max. godzinę lub dwie dziennie, bo nie mierzyłam czasu) jestem na 76 stronie z 232, z całkowitym rozumieniem wszystkich słówek i zwrotów do tej pory. Tempo mogłoby być lepsze, ale to naprawdę jest dla mnie satysfakcjonujące, szczególnie biorąc pod uwagę poziom zrozumienia i jednak potrzebę co jakiś czas zatrzymania się nad jakimś słówkiem lub zwrotem.
Dla kobiet? Polecam!

P.S. Na 76 stronie bohaterzy są właśnie po ślubie. ;)

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Wyzwanie 55 dni bez cukru - Ewa Chodakowska

Z serii: muszę inaczej się uduszę. Wyskoczyło mi dzisiaj na Facebooku wyzwanie rzucone przez Ewę Chodakowską: 55 dni bez cukru. Akcja super. Sama Ewa zasługuje naprawdę na szacunek. Ruszyła z kanapy miliony kobiet, wiele z nich dzięki niej porzuciła złe nawyki, jak wymienione w tym wyzwaniu cukry i słodycze. Jest mega pracowitą kobietą, za co należy jej się wielkie WOW!!! Co w takim razie tak mnie wzburzyło? KOMENTARZE! Ludzie nie potrafią się zatrzymać. " Nie jem w ogóle cukru ani niczego co ma w składzie cukier " - podobnych komentarzy było wiele. Co ciekawe, takie diety podobno rozpisują niektórzy dietetycy (o zgrozo!). OK, jeśli z jakiś powodów zdrowotnych ktoś musi unikać pewnych substancji - to rozumiem, ale w ramach odchudzania? Efekt jojo murowany! Organizm na 100% przy pierwszej lepszej okazji będzie magazynował to, czego mu odmawiasz! Na biologii uczono mnie, że człowiek jest zwierzęciem wszystkożernym. Nie jestem dietetykiem, ale sporo czytam o zdrowym odżywia

Naucz się czasowników nieregularnych śpiewająco ;)

Czasowniki nieregularne, to coś, co niestety, trzeba zapamiętać, wykuć itd. Pewnie, że słuchając dużo radia, oglądając filmy w oryginale, czy po prostu mając kontakt z językiem, te najczęściej występujące same zapadną Ci w pamięci. Serio, metoda "otocz się językiem" naprawdę działa! Znalazłam jednak w necie coś fajnego - piosenki o czasownikach nieregularnych. Może któraś z nich przypadnie Wam do gustu? 1. 2.  3.  4.  5.  Ciekawą alternatywą jest również gra z platformy English Attack . A Wy jakie macie sposoby na czasowniki nieregularne?

Halloween

Zabawa w sklepie z akcesoriami na ten dzień była przednia :D Dokładnie rok temu miałam przyjemność noc z 31.10/1.11 spędzić w Kanadzie. Pewnie dla niektórych będę wyrodna, bo nie zapaliłam znicza na grobie babci. Uspokoję: po pierwsze wyjazd służbowy, nie miałam wyjścia ;), po drugie, zapaliłam po powrocie. Zadziwia mnie ta nagonka na Halloween. Jak dzieciaki chcą, to niech ganiają, a to do rodziców należy pokazać im nasze tradycyjne święto: Wszystkich Świętych i Zaduszki. Swoją drogą ciekawe ilu przeciwników Halloween wie jaka jest różnica między 1 a 2 listopada... Dla mnie mega przeżyciem było zobaczyć jak po drugiej stronie oceanu spędzają ostatni dzień października. A szaleństwo halloweenowe jest ogromne. Co mi się baaaardzo podobało, to fakt, że tego dnia w zasadzie wszyscy są dziećmi. Od rana po ulicach chodzą przebierańcy, nie ważne czy mają dzień wolny, czy pracują. Szaleństwo, zabawa i radość. Co w tym złego? Prawdziwy chrześcijanin powinien przecież wierzyć, że jego b