Przejdź do głównej zawartości

Jestem UXowcem

Słowem wstępu: w październiku 2018 rozpoczęłam studia podyplomowe User Experience Design na wrocławskim SWPS. To jeden z powodów dlaczego mnie tu nie było. Moje życie od października kręci się między studiami a pracą i domem. Życie prywatne? Co to? :D Każdy kto zrobił tą podyplomówkę zapewne wie o czym piszę. Jestem na końcówce i planuję wrócić tu na dobre.

UX to stan umysłu

Jestem przekonana, że jeśli trafi tutaj jakaś osoba, która pracuje jako UX Designer, to oburzy się na taki tytuł posta. A na pewno uzna, że nie może tak o sobie pisać jakaś dziewczyna, która nawet jeszcze nie skończyła kierunku User Experience Design i do tego nigdy nie pracowała na stanowisku UX Designera. Dlaczego więc mądrzy się tu i śmie nazywać się UXowcem?

No cóż. Moje zdanie jest takie, że UX to stan umysłu. Po prostu. Owszem, jak każdą umiejętność można rozwijać, doskonalić warsztat, poznawać techniki itd. Jednak tego, co ktoś ma we krwi - tego nikt mu nie odbierze. Każdy z nas ma swoje własne osobiste predyspozycje i sztuka polega na tym, żeby je odkryć. Jedną z moich umiejętności, które dostałam w pakiecie startowym jest empatia i to, że zawsze staram się patrzeć na wszystko oczami innych ludzi.

Magiczna księgarnia

Pamiętam moje pierwsze dziecko, które robiłam na początku mojej pracy zawodowej. Były to lata 90te, a w Polsce nikt nie mówił o żadnym UX, czy badaniach doświadczeń użytkowników. Była to księgarnia on-line dla jednego z polskich wydawnictw. To nie były czasy, gdy do takich przedsięwzięć wynajmowało się całe start-upy. Siadał jeden człowiek i robił. Po prostu. Teraz pewnie niektórym włosy dęba stają na samą myśl, a Ci którzy pracują w firmach, gdzie nieznane są SCRUMy, Agile, sprinty, UXy i inne takie, uśmiechają się pod nosem (uwierzcie mi, że do dziś są firmy w których tak się właśnie pracuje). Ale wracając do mojej księgarni. Dostałam od pracownika wydawnictwa wytyczne, a cała reszta należała do mnie. Byłam tam analitykiem, projektantem, front- i back-end developerem. I was devteam :D (byłam jednoosobowym zespołem deweloperskim). Co wydarzyło się takiego, że o tym właśnie piszę. Jednego dnia pan przyszedł, popatrzył na nasz produkt i powiedział: właśnie wczoraj o tym myślałem i przyszedłem, żeby pani powiedzieć, że tak to właśnie powinno wyglądać. Magic. Pan myśli, a to się samo robi. Nie, to nie była żadna magia. Pan zrobił u siebie to samo, co ja zrobiłam siedząc przy komputerze. Popatrzyliśmy na nasz produkt oczami użytkownika. Jak to zrobić, żeby nie zagubił się w tej księgarni, żeby jak najprościej potrafił kupić książki. Nasze myśli poszły w podobnym kierunku, na tyle na ile pozwalała ówczesna technologia, standardy itp. Ale najważniejszy dla nas był użytkownik.

Dziwne IT

Innym razem byłam z koleżanką na szkoleniu z tworzenia Intranetów w firmach. Miałam przyklejoną etykietę IT, w końcu w IT pracowałam. W pewnym momencie padło pytanie: "Co zrobić, żeby pracownicy chcieli korzystać z Intranetu?". BTW. nigdy nie rozumiałam i do dzisiaj nie rozumiem jak można sobie takie pytanie zadawać :). Dla mnie odpowiedź była prosta: dać w tym Intranecie takie rzeczy, których Ci pracownicy potrzebują, które ułatwią im pracę, będą odpowiedzią na ich potrzeby. Co na to prowadzący i niektórzy uczestnicy? "I tak mówi IT?!". Ich zdziwienie było autentyczne. Wtedy chyba pierwszy raz pomyślałam, że coś ze mną jest nie tak... 

Zmieniać świat na lepsze!

Można kończyć milion kursów, studiów i innych takich, ale jeśli nie czujesz użytkownika, nigdy nie będziesz dobrym UXowcem. Możesz nie mieć żadnych papierków do tego, ale jeśli patrzysz na wszystko przez pryzmat korzystających z tego ludzi, to znaczy, że masz UXa we krwi. 

Jednak wbije tu kij w mrowisko: jeśli pryzmat użytkownika kojarzy Ci się tylko z tym, czy Tobie łatwo, bądź nie, korzysta się z rozwiązania, to wciąż nie masz UXa we krwi ;). Każde uciążliwe otwieranie pudełek, każde męczarnie z używaniem jakiś narzędzi, każde denerwowanie się na jakąś technologię, czy oprogramowanie rodzi w mojej głowie myśl: czy tylko ja mam z tym problem? Fajnie byłoby to sprawdzić i jeśli takich osób jest więcej, trzeba znaleźć lepszy sposób jak to rozwiązać! 

UXa trzeba mieć we krwi. UX to nie zawód. UX to stan umysłu, to rodzaj poczucia misji, by poprawiać i ulepszać ten świat! A wszelkie kursy, szkolenia, podyplomówki itp, to tylko sposób pozyskania wiedzy jak to robić lepiej, szybciej i efektywniej.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Wyzwanie 55 dni bez cukru - Ewa Chodakowska

Z serii: muszę inaczej się uduszę. Wyskoczyło mi dzisiaj na Facebooku wyzwanie rzucone przez Ewę Chodakowską: 55 dni bez cukru. Akcja super. Sama Ewa zasługuje naprawdę na szacunek. Ruszyła z kanapy miliony kobiet, wiele z nich dzięki niej porzuciła złe nawyki, jak wymienione w tym wyzwaniu cukry i słodycze. Jest mega pracowitą kobietą, za co należy jej się wielkie WOW!!! Co w takim razie tak mnie wzburzyło? KOMENTARZE! Ludzie nie potrafią się zatrzymać. " Nie jem w ogóle cukru ani niczego co ma w składzie cukier " - podobnych komentarzy było wiele. Co ciekawe, takie diety podobno rozpisują niektórzy dietetycy (o zgrozo!). OK, jeśli z jakiś powodów zdrowotnych ktoś musi unikać pewnych substancji - to rozumiem, ale w ramach odchudzania? Efekt jojo murowany! Organizm na 100% przy pierwszej lepszej okazji będzie magazynował to, czego mu odmawiasz! Na biologii uczono mnie, że człowiek jest zwierzęciem wszystkożernym. Nie jestem dietetykiem, ale sporo czytam o zdrowym odżywia

Naucz się czasowników nieregularnych śpiewająco ;)

Czasowniki nieregularne, to coś, co niestety, trzeba zapamiętać, wykuć itd. Pewnie, że słuchając dużo radia, oglądając filmy w oryginale, czy po prostu mając kontakt z językiem, te najczęściej występujące same zapadną Ci w pamięci. Serio, metoda "otocz się językiem" naprawdę działa! Znalazłam jednak w necie coś fajnego - piosenki o czasownikach nieregularnych. Może któraś z nich przypadnie Wam do gustu? 1. 2.  3.  4.  5.  Ciekawą alternatywą jest również gra z platformy English Attack . A Wy jakie macie sposoby na czasowniki nieregularne?

Halloween

Zabawa w sklepie z akcesoriami na ten dzień była przednia :D Dokładnie rok temu miałam przyjemność noc z 31.10/1.11 spędzić w Kanadzie. Pewnie dla niektórych będę wyrodna, bo nie zapaliłam znicza na grobie babci. Uspokoję: po pierwsze wyjazd służbowy, nie miałam wyjścia ;), po drugie, zapaliłam po powrocie. Zadziwia mnie ta nagonka na Halloween. Jak dzieciaki chcą, to niech ganiają, a to do rodziców należy pokazać im nasze tradycyjne święto: Wszystkich Świętych i Zaduszki. Swoją drogą ciekawe ilu przeciwników Halloween wie jaka jest różnica między 1 a 2 listopada... Dla mnie mega przeżyciem było zobaczyć jak po drugiej stronie oceanu spędzają ostatni dzień października. A szaleństwo halloweenowe jest ogromne. Co mi się baaaardzo podobało, to fakt, że tego dnia w zasadzie wszyscy są dziećmi. Od rana po ulicach chodzą przebierańcy, nie ważne czy mają dzień wolny, czy pracują. Szaleństwo, zabawa i radość. Co w tym złego? Prawdziwy chrześcijanin powinien przecież wierzyć, że jego b